Z powodu koronawirusa nie możemy teraz na trzy czy cztery lata zamknąć się w domach. Rozsądniej jest nauczyć się zarządzać ryzykiem epidemicznym – mówi współzałożyciel firmy, która doradza innym biznesom, jak efektywnie funkcjonować mimo pandemii.
– Jesteście pewnie jedną z nielicznych firm, której opłaca się, by pandemia trwała jak najdłużej – zaczepiam na wstępie Jarka Oleszczuka, doktora nauk medycznych oraz współzałożyciela firmy epiXpert.
– Ale my na to nie liczymy. Po prostu wiemy, że pandemia będzie z nami jeszcze długo – kwituje. A skoro wirus będzie z nami długo, to musimy się nauczyć z nim żyć. I pracować. Tak, by się nie zarażać, ale zarabiać.
To ostatnie właścicielom wielu firm spędza ostatnio sen z powiek. Koronawirus na kilka tygodni zamknął sklepy, restauracje, salony fryzjerskie i inne firmy usługowe, w wielu zakładach wstrzymał produkcję, całe rzesze pracowników odesłał do pracy we własnych domach. I choć większość biznesów dzięki znoszeniu obostrzeń odmraża się, to ryzyko, że gdzieś wybuchnie ognisko koronawirusa i znów trzeba będzie się zamknąć, cały czas jest wysokie. – O zamrożeniu gospodarki decydowały odgórne, rządowe decyzje, ale już jej odmrażanie to proces miękki. Rząd daje wytyczne, jak to robić, ale nie daje gwarancji, że dzięki temu uniknie się kryzysu czy wybuchu infekcji. To już problem przedsiębiorców – mówi dr Oleszczuk. Z wykształcenia jest lekarzem, który kształcił się m.in. w USA i Kanadzie. – Ale przez wiele lat byłem również menedżerem, zarządzałem 1800-osobową firmą. I dzięki temu zdałem sobie sprawę, że ryzyko epidemiczne to kolejny rodzaj ryzyka w biznesie, którym trzeba nauczyć się zarządzać. I w ten sposób je minimalizować.
Codziennie wstaję o 4 rano
Na pomysł stworzenia epiXpert on i jego wspólnicy wpadli, gdy po lockdownie odmrażali własne biznesy. – Ja byłem menedżerem w dużej korporacji w branży farmaceutycznej, moi wspólnicy są przedsiębiorcami z wieloma sukcesami w tworzeniu i sprzedawaniu spółek. Jeden jest właścicielem międzynarodowej firmy wydawniczej, drugi, również lekarz, stworzył sieć ośrodków opieki długoterminowej i rehabilitacji. Po wybuchu pandemii dostawaliśmy mnóstwo telefonów od znajomych z pytaniem: co robić? Czy nosić maski, czy testować swoich pracowników. A jeśli już przetestuję, to co dalej? Bo jednego dnia zrobiono test, a drugiego ktoś
poszedł do sklepu i mógł się zarazić, więc wynik jest już nieważny. Zauważyliśmy, że potrzebny jest ktoś, kto połączy wiedzę medyczną z doświadczeniem menedżerskim i doradzi, jak zarządzać firmą w czasie pandemii – mówi dr Oleszczuk.
Tego oczywiście do końca nie wiedzą nawet najlepsi badacze, bo pandemia koronawirusa jest zjawiskiem nowym. Dlatego Oleszczuk mówi o swojej pracy: Składamy samolot w czasie lotu, uczymy się tej choroby w czasie epidemii.
– Nie wszystkie rozwiązania są sprawdzone. Sami je sprawdzamy na żywym organizmie, jak wszyscy na świecie. Mamy tę przewagę, że posiadamy wykształcenie medyczne i sieć doradców na całym świecie, od Azji przez Europę po Amerykę. Codziennie wstaję o godz. 4, robię research najnowszych badań na ten temat i zastosowanych już rozwiązań, od godz. 5 mam już telekonferencję z uniwersytetem w Nowej Zelandii, a o godz. 22 z badaczami z Bostonu. To wszystko tłumaczymy później z naukowego na nasze i przekuwamy w konkretne rozwiązania – tłumaczy dr Oleszczuk.
Podkreśla, że dzięki doradztwu epiXpert firmy nie muszą robić tego we własnym zakresie. I gubić się w gąszczu wyników najnowszych badań, przetykanych równie licznymi fake newsami o koronawirusie.
– Ostatnio usłyszeliśmy od właścicieli dużej firmy inwestycyjnej, że obecnie 60-70 proc. czasu zajmuje im weryfikacja informacji nt. COVID-19. Narzekają, że czują się, jakby zarządzali COVIDem, a nie swoją firmą. Oczywiście można próbować wprowadzić home office dla wszystkich i zminimalizować ryzyko do zera, ale nie wszystkie firmy mogą sobie na to pozwolić. To do nich kierujemy naszą ofertę – mówi dr Oleszczuk.
Co w niej znajdziemy? Zarówno usługi medyczne, jak i konsultingowe. Te ostatnie to przede wszystkim audyt infrastruktury w zakładzie pracy i pomoc w zakupie niezbędnego sprzętu i urządzeń, np. do dezynfekcji oraz analiza zagrożenia epidemicznego w firmie.
Ma w tym pomóc algorytm oceny ryzyka, który opracował dr Oleszczuk wraz z ekspertami. Jest on oparty na różnych czynnikach, m.in. zachowaniu pracowników, ich kontaktach z innymi ludźmi, stanie zdrowia. Na tej podstawie ocenia ich ryzyko zakażenia siebie lub innych. I tak algorytm może pokazać pracownikowi status alarmowy, wymagający dalszych indywidualnych testów czy izolacji, lub jednorazowy status „ok-2-work”, który wskazuje, że nie ma przeciwwskazań do podjęcia pracy. Wszystko w formie funkcjonalnej aplikacji, z której może korzystać każdy pracownik.
– Algorytm pomaga pracownikowi odpowiedzieć na pytanie, na ile jest on bezpieczny w kontekście ekspozycji na COVID-19. Na podstawie parametrów ocenia poziom ryzyka. Oczywiście pojawia się wątpliwość, że pracownik może mówić nieprawdę. Dlatego oferujemy szkolenia, by wpoić ludziom, że zarządzanie COVID-em to nie obowiązek pracodawcy czy ministra zdrowia, ale każdego z nas. Musimy sami nauczyć się żyć bezpiecznie z koronawirusem – podkreśla dr Oleszczuk.
Jego firma jest też podmiotem medycznym, dlatego prócz doradztwa oferuje także testowanie pracowników. Na dwa sposoby: z użyciem tzw. szybkich testów immunologicznych, sprawdzających odporność na wirusa oraz testów genetycznych. – Każdy test ma swoje plusy i minusy, jego wynik należy interpretować w określony sposób. Nie ma cudownego środka. Nawet badanie genetyczne metodą CPR, które uchodzi za bardzo dokładne, identyfikuje zakażenie dopiero po okresie inkubacji wirusa. Nie warto testować wszystkich, dlatego nasz algorytm podpowiada, jak robić to mądrze. Testowanie musi mieć uzasadnienie medyczne, ale i praktyczne dla przedsiębiorcy – podkreśla dr Oleszczuk.
Wielu przedsiębiorców obawia się, że z powodu jednej zakażonej osoby całe grupy pracowników będą musiały udać się na kwarantannę. – To właśnie wyłączenia dużych grup pracowników, a nawet zamknięcia całego zakładu pracy najbardziej obawiają się firmy. Do tego dochodzi ryzyko wizerunkowe. Wszelkie ogniska wirusa są nagłaśniane medialnie. Pracodawcy boją się również ryzyka prawnego. W wielu krajach słyszy się już o procesach sądowych wszczynanych przez pracowników, którzy zarazili się w miejscu pracy. Kolejne ryzyko dotyczy regulacji epidemiologicznych. Są one szczegółowe i zmieniają się w czasie, a przez ich nieprzestrzeganie Sanepid może zamknąć zakład pracy. Wreszcie wielu przedsiębiorców po prostu nie chce zawracać sobie głowy COVID-em, bo ma do rozwiązania zupełnie inne problemy – komentuje dr Oleszczuk.
Z usług epiXpert korzystają póki co firmy z branży doradczej (typowo consultingowe, ale też kancelarie adwokackie), szkoły (na razie tylko prywatne, ale trwają rozmowy z publicznymi), zakłady produkcyjne. Firma negocjuje umowę z hotelem. W portfolio nie ma jeszcze restauracji. – Jesteśmy gotowi doradzać nawet najbardziej ryzykownym miejscom, jak placówki ochrony zdrowia czy domy pomocy społecznej – mówi dr Oleszczuk. Zdradza, że usługami epiXpert są zainteresowane również zagraniczne firmy, m.in. z USA, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Ameryki Południowej i Azji. Pojawiła się nawet propozycja wdrożenia procedur i aplikacji dla całego kraju. – To wielomilionowy kraj w Azji, z którym prowadzimy negocjacje. Na razie nie mogę zdradzić, który – mówi dr Oleszczuk.
Będziemy pokoleniem COVID-u.
Na stronie epixpert.pl można zamówić indywidualną wycenę. Ale ceny są ustrukturyzowane. Codzienna ocena ryzyka kosztuje 29 zł dla jednego pracownika za miesiąc, test na przeciwciała – 99 zł, test genetyczny – 499 zł. Można wykupić abonament. – Próbki do testów na przeciwciała pobieramy sami, mamy własne zespoły pielęgniarskie. Testy genetyczne wykonujemy w laboratorium, z którym współpracujemy. Najwięcej czasu i pieniędzy kosztował nas rozwój aplikacji. Inwestycja jeszcze się nie zwróciła, ale działamy dopiero od kilku tygodni. Mamy klientów i stałe przychody – podkreśla dr Oleszczuk.
Nie daje gwarancji, że dzięki radom epiXpert ryzyko zakażenia koronawirusem spadnie w przedsiębiorstwie do zera. – Niektórzy pytają nas o KPI, czyli kluczowe wskaźniki efektywności. Nie mamy ich, ale gwarantujemy, że proponujemy najbardziej optymalne rozwiązania według najlepszej wiedzy eksperckiej i medycznej, potwierdzonej dowodami. Można je wdrożyć zarówno w małych firmach, jak i olbrzymich korporacjach. Nikt nie ma jeszcze stuprocentowo skutecznego sita, ale po to wstaję o 4 rano i weryfikuję badania, by je w końcu znaleźć – mówi dr Oleszczuk.
A co, jeśli z pandemią jednak rozprawimy się szybko i skutecznie? Dr Oleszczuk: – Niezależnie od tego, jak rozwinie się sprawa COVID-19, potrzeba zabezpieczenia epidemicznego z nami zostanie. Będziemy pokoleniem COVID-u, tak jak nasi rodzice byli pokoleniem Polski Ludowej, a dziadkowie wojen światowych. Pamiętajmy, że cały czas dziesiątkuje nas również grypa. Od stycznia do marca zachorowało na nią w Polsce 5 mln osób. Każdy z nich wziął przynajmniej tygodniowe zwolnienie. To daje 35 mln dni zwolnień lekarskich, których koszt musieli pokryć pracodawcy. Mechanizmy, które zastosują, sprawią, że obciążenie sezonowymi infekcjami wirusowymi spadnie, a firmy będą bardziej produktywne.